POZIOM DRUGI - TEN CHŁOPAK



***   
   Michael leniwie przetarł oczy i spróbował je otworzyć.
-Za jasno, chooolera!
   Powiedział to sam do siebie, leżąc w pustym pokoju, jego rodzice zapewne już wstali i są na niego okropnie zdenerwowani, bo nie był już 3 dzień w szkole, ale zawsze miał jedno wytłumaczenie, które mogłoby stać się memem, w niektórych kręgach. Brzmiało ono mniej więcej: "Ale skoro już zaspałem, to po co mam iść na końcówkę lekcji?". Ostatnimi czasy nie był pilnym uczniem, wiele godzin opuszczał, a gdy tylko się tam pojawiał, był zły na siebie, że przyszedł, a na rodziców, że posłali go do takiego piekła. Nie miał tam nawet z kim dyskutować, rozmowy obracały się wokół imprez, pijanych kumpli, oraz związków. Takie rzeczy nie są dla niego, jedyna osoba żywa z jaką się dogadywał, to George, diler od którego systematycznie kupował trawkę, a raz na kiedyś inne narkotyki. Raz gdy miał ważny event w grze kupił trochę amfetaminy. Dzięki temu miał siłę żeby wycisnąć z eventu jak najwięcej. Grał całą noc i cały dzień bez przerwy, no chyba, że szedł do toalety, o tym jeszcze pamiętał. Czasem nawet jadł coś pożywnego, coś jak pizza, czy kebab na dowóz. 
   Wstał powoli z łóżka z mocno zmrużonymi oczami i powoli przyzwyczajał je do światła, gdy tylko udało mu się to wstał i podszedł do okna, jednym szybkim ruchem zasłonił okno, opuszczając roletę w dół.
Od razu lepiej! Kto wymyślił takie światło, narzędzie szatana dla dobrych ludzi. Popatrzył na swój piękny komputer, w którym tak się zakochał, spędzili razem piękny rok, który pełen był cudownych chwil. Pomyślał o pewnej dziewczynie z gry Soi. Zastanawiał się, czy może ona była właśnie zalogowana, często miał wrażenie, że to jedyna osoba, która go rozumie, już pomyślał o włączeniu swojego pudła, ale najpierw trzeba zjeść, nie chce jeszcze bardziej denerwować rodziny, bo w końcu go wywalą i będzie musiał iść do pracy. Wtedy nie będzie już tak łatwo, nie będzie mógł grać tak często. 
   Zszedł więc na dół i popatrzył na rodziców, już chciał rzucić dzień dobry, a może zapomnieli o szkole? 
   Otwierał już usta, ale jego rodzicielka okazała się szybsza. Oczywiście, już zaczęła się ta gadka, że jestem uzależniony, że niczym się nie przejmuję i w niczym nie pomagam. Michael usiadł i zacząć jeść gotowe już śniadanie i popijać gorącą herbatą, nie denerwował się, był spokojny i całkowicie do tego przyzwyczajony, uważał tych ludzi za zło konieczne. W końcu bez nich umarłby z głodu i nie miał swojego pięknego pudła w pokoju. 
   Zjadł szybko śniadanie i czym prędzej ruszył do swojego pokoju, zamknął drzwi i odpalił sprzęt, chwilę później dysk SSD załadował system, trwało to zaledwie chwilę i zobaczył swoją tapetę. 
-W końcu mogę się odprężyć, może wykonam ten pieprzony event. 
   Zobaczył jeszcze na listę znajomych, ale Soi nie było, więc czym prędzej wpisał swoje dane
Login: Bearson 
Hasło:
 *********

    Wszedł do gry i zaczął tłuc coraz to silniejsze zastępy dziwnych stworzeń, które dopiero poznawał w nowej lokacji, Golden forest znajdującej się pod miastem o nazwie, której nigdy nie mógł zapamiętać, a często uzupełniał tam swoje zapasy.  
   Jego avatar był dla niego świętością. Brązowe, krótkie włosy, jasno zielone oczy oraz matowa, skórzana zbroja wraz z długim płaszczem, oraz kapturem. To jedna z jego trzech ukochanych rzeczy, w tym jego małym, wirtualnym świecie.
   Tak minął praktycznie cały dzień oraz cała noc, w końcu już weekend, należy się człowiekowi trochę odprężenia po ciężkim tygodniu, prawda? 
   Podczas grania spalił ostatniego jointa i pomyślał o tym, że trzeba zadzwonić do George'a, bo jego lekarstwo na ten gówniany świat i rówieśników właśnie się skończył.
   *** 
   w sobotę obudził się "wcześnie" rano, oh przepraszam, wcześnie rano, to dopiero położył się do łóżka. Wstał i gdy zobaczył na zegarku późną godzinę, a mianowicie coś około 15:00, był wkurzony, że zmarnował tyle dnia, tyle grania, bycie lepszym i pokonanie każdego leszcza, który stanie na drodze do zwycięstwa jego postaci. 
   W grze nie było jeszcze nikogo, wszyscy pewnie jeszcze spali po wczorajszym, ale przynajmniej wykonali wszystkie questy eventowe i dokopali przeciwnej gildii. Nie zdążył się dobrze zalogować do gry gdy usłyszał pewien głos, którego nie słyszał już około tygodnia? Był lekko ochrypły... jakby przepity, lub zmęczony, Szybko włączył Chat głosowy i odezwał się w odpowiedzi.
-Witaj, dlaczego tyle czasu się do mnie nie odzywałaś? Przegapiłaś event, wykonaliśmy wszystkie misje sami!
   Brzmiał dość wesoły, ale nie ma się czemu dziwić, w końcu w grze właśnie znalazła się druga z jego ukochanych rzeczy w tym małym, wirtualnym świecie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz